Odpokutujesz za swe dary.
Podobno za dobre uczynki należy odpokutować. Jeśli tak, to droga Fiata w Polsce jest całkiem logiczna. Najpierw dali nam kultowe 125 i niemniej wielkiego Malucha, by potem niemal stracić pozycję na rynku i poważanie w narodzie.
Jako marka, Fiat nie ma się w ogóle czego wstydzić. W tym w tzw. byłym bloku wschodnim. Wszak, poza wspomnianymi modelami, był też inspiratorem powstania Poloneza oraz dał życie kilku modelom Łady i Żiguli, które później trafiały do nas i naszych sojuszniczych, wówczas, sąsiadów.
OK, nie wszystkie te samochody były doskonałe, ale też takie były w tamtych czasach auta i to naprawdę nie jest wina Fiata, że Łada 2107 przetrwała w produkcji o wiele dłużej, niż to sobie zaplanował jej oryginalny producent. Nie jest też winą turyńskich inżynierów, że Maluch ciągnął kemping N126 do Grecji z niewielkim tylko zapasem mocy.
Zasiane jednak wtedy ziarno goryczy (a bo „nie mam, i nie mam jak mieć, talonu na samochód” albo „nie stać mnie na niego” albo „tylko złodzieje kupują w Pewexie”) doprowadziło do tego, że dzisiaj trudno jest przekonać kogoś do zakupu klasycznego włoskiego wozu.
O ile nie ma problemu ze sprzedażą tzw. peereli (czego nie rozumiem i już chyba nigdy nie pojmę), to oryginalnie włoskie samochody uważane są za jakościowo słabe (gdzie tam taki Fiat do BMW czy Mercedesa) i pozbawione wizerunku.
Trudno o bardziej mylną ocenę sytuacji. O ile mowa o estetyce, można zawsze się spierać, ale nie wolno zapominać, że cały świat tradycyjnie zwracał się po projekty samochodów właśnie do Włochów. Technicznie, cóż, Włosi mieli w tamtych czasach jedne z lepszych silników i układów jezdnych. Owszem, niektóre modele nie grzeszyły trwałością blachy, ale spójrzcie tylko na zdjęcia.
Dlatego dobrze wszystkim doradzam (o tak, za dobre rady też można nieźle oberwać po głowie), przemyślcie jeszcze raz wybór między Mercedesem, którego ma każdy, a takim Fiatem. Wygląda bosko, jedzie co najmniej tak dobrze jak auto niemieckie, ale raczej na pewno jest szybszy.
Aha, zapomniałbym o jeszcze jednym aspekcie, oczywiście cenowym. Taki 130 to ówczesny odpowiednik, powiedzmy, W116 Benza. Nie sądzę, żeby ładne W116 było do dostania w cenie włoskiego konkurenta. Na pewno nie z silnikiem 3.2 benzyna, automatem i klimatyzacją.