W nawiązaniu do tekstu przeboju Urszuli chciałbym tylko napisać, że za cholerę nie rozumiem o czym traktuje tekst, natomiast wiem, że w zimowym skrobaniu lodu z samochodowych szyb najbardziej nie cierpię pozostających czasem na nich rys.
Uprzedzając pytania, dodam też, że poniższy tekst nie ma wcale charakteru materiału sponsorowanego. Po pierwsze, bo skrobaczkę dostałem w prezencie a po drugie, że na pewno nie znajdziecie ich (na razie) w moim internetowym sklepie.
Ale zacznijmy od początku. Przez te wszystkie zmiany samochodów i przeprowadzki znowu obudziłem się tej zimy z przykrą konstatacją własnej bezbronności w obliczu opadów śniegu. Zarówno bowiem skrobaczki jak i szczotka do odśnieżania zostały w którymś z poprzednich aut/domów.
Skoro tak, przypomniałem sobie o fińskim przyrządzie, który wypatrzyłem w jednym ze sklepów motoryzacyjnych, a kiedy koleżanka zadzwoniła z prośbą o poradę w kwestii skrobaczki, niezwłocznie skierowałem ją w tamto miejsce a ona kupiła dwie, jedną dla mnie.
Pomyślicie, że coś tu nie halo skoro wysyłam człowieka pod konkretny adres w sprawie tak błahej jak skrobaczka, ale to nie tak. Wysłałem po markowy produkt, za którym stoi praktyka prawdziwych zim a nie cokolwiek co takowy przyrząd przypomina.
Murska, bo tak się nazywa moja skrobaczka, przyjechała z Finlandii i cechuje ją przede wszystkim minimalistyczny design i maksymalna funkcjonalność. Zanim rzucicie się do internetu, od razu wyjaśniam, że marka oferuje kilka wzorów a mój jest po prostu topowym modelem.
Co w ich ofercie przykuło moją uwagę to nóż do zdrapywania lodu wykonany z mosiądzu co ma praktycznie wykluczyć powstawanie zarysowań. Finowie stosują mosiądz we wszystkich swoich modelach więc niezależnie od uiszczonej opłaty, jesteście w tym względzie zabezpieczeni.
Poszczególne skrobaczki mogą się też różnić wielkością, kolorem i funkcjonalnością. O ile bowiem krótkie modele sprawdzą się przy zdrapywaniu lodu i zdejmowania warstwy wody z szyb to takie jak mój można jeszcze wykorzystać do odśnieżania.
I znowu, niby nic wielkiego, a jednak sztywność włosia szczotki, ustawienie go w dwóch odseparowanych od siebie rzędach sprawia, że śnieg sprawnie znika z karoserii a szczotka nie zabija się białym puchem. Szybko i sprawnie.
Również długość rączki szczotki jest optymalna. Sięgam z łatwością do połowy dachu Marei a po użyciu sprawnie umieszczam szczotkę po lewej stronie fotela kierowcy, między nim a drzwiami. Skrobaczkę mogę też oddzielić od szczotki i dać komuś do pracy.
Wspomniałem o tym na początku, ale wypada kwestię podkreślić. Otóż Finowie są wyczuleni na estetykę i nie omijają w tym przedmiotów codziennego użytku. W mojej skrobaczce zastosowano tylko dwa kolory i to takie z rodzaju męskich. Z radością przyjąłem ten fakt bo zwyczajnie nie cierpię różowych czy fioletowych narzędzi, wydają mi się po prostu niedostosowane do pracy i niepoważne.
Fińskie skrobaczki Murska są dostępne w kilku wersjach a nawet zestawach. Najlepiej będzie jak wejdziecie do sklepu Likonic – tutaj – i sami dobierzecie sobie właściwy. Ceny są na umiarkowanym poziomie, za to gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni. I przyrzekam sobie jedno, że mojej Murskiej nie pozostawię już w aucie, będzie ze mną podróżowała, ewentualnie trafi do kolejnego samochodu. Tym bardziej, że to przecież prezent.
1 komentarz
I znowu przyjdzie się z tym czymś przeprosić.