Powiecie, że przynudzam z tym Forte, ale słowo, ze to już ostatni raz w tym roku. Na dodatek to nie jest preparat z rodzaju tych, które już wcześniej omawiałem. Co ja mówię, to nawet kolejne dwa.
Zaczęło się od tego, że moje daily zwane Fiatem zaczęło gubić ogrzewanie. Wiadomo, auto kupowałem we wrześniu i wtedy nikt się takimi tematami nie zajmuje. Wskazówka temperatury cieczy trochę skakała, ale cóż, to w końcu Fiat.
Im jednak szło ku chłodniejszemu, tym mniejsza była różnica w jeździe daily czy daily jednośladem. Z tym, że w samochodzie najpierw następowało wstępne uderzenie gorąca a potem już tylko chłodek. Skuter jest pod tym względem bardziej konsekwentny.
Skoro tak, zacząłem się zastanawiać co z tym fantem zrobić, a przede wszystkim co może być przyczyną. Nie powiem, przed oczami stanęła również kwestia uszczelki pod głowicą bo wszak taki może być objaw pompowania powietrza do nagrzewnicy.
Inna sprawa, że płynu w zbiorniczku nic nie ubywało, żadne bąble nie powstawały a korek od oleju czysty jak łza. No, taka miodowa łza, w pewnym sensie. Dlatego sięgnąłem po czyszczenie układu chłodzenia.
Różne są na to sposoby. Ktoś wleje ocet, inny wsypie sodę, ale generalnie trzeba pamiętać, że na drodze płynu w obiegu chłodzenia zawsze staje jeszcze pompa i ten płyn ma ją smarować więc niekoniecznie będzie ona skłonna przełknąć wszystko.
Z pomocą przyszło Forte i zasugerowało skorzystanie z płukanki układu chłodzenia – tutaj. Cóż było robić, pobrałem środek i zacząłem umawiać wizytę u mechanika. Procedura płukania jest bowiem taka, że wlewasz preparat do układu chłodzenia, zagrzewasz silnik, potem pracuje jeszcze z pół godziny i wylewasz żeby zastąpić nowym płynem.
Moje umawianie skończyło się tak, że preparat wlałem żeby z nim dwa dni pojeździć a potem… mechanik złapał katar i skończyło się na tygodniowym wożeniu z tykającą bombą w układzie chłodzenia. Tak piszę bo przy bardziej agresywnych niż Forte środkach takie wydłużenie czasu pracy może przynieść opłakane skutki. U mnie było wszystko OK.
Inna sprawa, że przez te dni obserwowałem pracę ogrzewania i już drugiego dnia powróciła jej sprawność. Dla pewności zmieniałem ustawienia temperatury (mam w końcu pół automatyczną klimę w Marei) oraz kierunki nawiewu. Wszystko wróciło do normy.
Kiedy ostatecznie mechanik wydobrzał zrobiliśmy spuszczanie płynu. Cóż, wyleciały oczywiście kawałki odklejonego kamienia oraz dużo piany, aż śmiech, że trochę jak z pralki. W końcu Forte to chemia samochodowa, więc kolorowe banieczki pokazały się w odpowiedniej ilości.
Dla pewności wszystko przepłukaliśmy wodą, na koniec jeszcze sprężonym powietrzem i… układ był gotowy na podanie świeżej porcji rozrobionego koncentratu. Zanim jednak co, to Fiat dostał kolejny preparat, tym razem uszczelniający, też od Forte – tutaj.
Z tym preparatem będzie jeździł przez następne parę lat i gdyby tylko pojawiła się gdzieś nieszczelność to zostanie natychmiast załatana. W odróżnieniu od magicznych proszków dostępnych na rynku, ten preparat zostaje w układzie chłodzenia i jest dla niego całkowicie bezpieczny.
Morał z tego działania jest taki, że warto dbać żeby mieć, ale to już wiedziałem. Natomiast znowu okazało się, że w przypadku niedomagań przede wszystkim wracamy do stanu tzw. zero. Dopiero bowiem wtedy można przekonać się czy awaria już nastąpiła czy dopiero się na nią zbierało.