Takie hasło powinno aktualnie wywołać panikę, ale moja paczka przybyła już jesienią i po prostu przeleżała zimę zanim odebrałem z przechowalni auto, do którego mógłbym zastosować jej zawartość czyli żarówki H4 w technologii LED.
O takich żarówkach słyszałem dotąd praktycznie same złe opinie. Mówili, że Chińczycy robią tandetne badziewie, które świeci w sufit, ma brzydką barwę światła i generalnie za ich stosowanie można pójść do więzienia lub otrzymać bolesny mandat.
Nic dziwnego, że do otrzymanego pudełka zajrzałem ostrożnie, ale jednak zajrzałem bo już na opakowaniu wołami napisano, że żarówki zostały certyfikowane do użytku na drogach europejskich i jasne, że można sobie wszystko na pudełku nadrukować, ale ktoś chyba za to odpowiada nie?
Zawartość pudełka też zresztą przekonywała. Co prawda LEDowe żarówki wyglądają jak małe granaty w porównaniu z halogenowymi odpowiednikami i są prawie dwa razy większe. Do kompletu dołączono przetwornice elektryczne a całość elegancko zapakowano.
W moim Y10 poprzedni właściciel założył żarówki LED w oświetleniu tablicy rejestracyjnej i lampce sufitowej. Usunąłem je stamtąd bo nie lubię tej barwy światła. To była moja kolejna obiekcja do takiego rozwiązania, że światło LEDów po prostu nie pasuje do klasyka.
Montaż nowych żarówek zajął mi około pięciu minut. Potem odczekałem i pojechałem na próbę nocną. W mojej okolicy trwa budowa Południowej Obwodnicy Warszawy i na budowie panują całkowite ciemności. Przejazd tamtędy uznałem za świetną okazję do sprawdzenia LEDów.
Już pierwsze ich włączenie daje piorunujący efekt. Światło LEDów jest białe, ale ma przyjemną barwę. Świetnie pokrywa światłem nawierzchnię i pobocze. Włączenie tzw. długich przecina mrok jak nożem. Na pewno jest lepiej w porównaniu z halogenowymi żarnikami.
Przejazd przez POW potwierdził skuteczność nowego rozwiązania a kilkukilometrowa trasa z intensywnym ruchem z naprzeciwka każe też sądzić, że LEDy nie przeszkadzają nadjeżdżającym kierowcom. Zamierzam je tymczasem pozostawić w Autobianchi.
No właśnie, jak to bowiem jest z klasykami, czy takie rozwiązanie może być dla starszych samochodów bezpieczne i korzystne? Okazuje się, że tak i to nawet z kilku powodów.
Przede wszystkim, LEDy nie nagrzewają się w takim stopniu jak halogeny więc nie wypalają leciwych odbłyśników. Pobór prądu jest też niższy, więc alternator pracuje na mniejszym obciążeniu a przecież naszych klasyków często nie budowano z myślą o jeździe na tzw. dziennych czyli mijania przez cały czas.
Dochodzi oczywista korzyść lepszej widoczności i to w obie strony, a wypadek kolegi Petroltown, którego klasyczną Pandę zaatakował niedawno samochód z podporządkowanej, każe myśleć, że ta widoczność może mieć kluczowe wręcz znaczenie.
Jest też kwestia dla posiadaczy klasycznych jednośladów gdzie użycie LEDów jest wskazane z jeszcze jednego powodu. Otóż, te nowe żarówki są mniej podatne na uszkodzenia wynikające z drgań, a przecież w starszych jednośladach takowych nie brakuje.
Z pobieżnej orientacji na rynku widzę, że koszt zakupu takich żarówek to średnio 200 złotych. Czy warto, to już sprawa bardziej skomplikowana. Z technicznego puntku widzenia, zapewne tak. Z prawnego, niekoniecznie, ale być może prawo w tym przypadku nie do końca nadąża za zmieniającą się rzeczywistością.