Zdaniem wielu felga dla samochodu to jak pantofel dla mężczyzny. Różne są upodobania, ale gminna wieść niesie, że jazda na stali to ciężki grzech i nie powinno się jej nawet rozważać. Cóż, zatem jestem teraz w podwójnym grzechu.
Mój mały klasyk czyli Autobianchi Y10 wyszedł z fabryki na stalówkach a dla niepoznaki przykryto je zgrabnym plastikowym kołpakiem. Wygląda to bardzo zgrabnie i prawdę mówiąc nie odczuwam najmniejszej potrzeby zmiany.
Co innego daily czyli pokazywana tu już skromnie Marea. Sam Fiat proponował do niej kilka wzorów felg a przecież rynek chętnie uzupełnia ofertę fabryczną gdyby się ona komuś wydała zbyt sztampowa. Stoję więc przed dylematem.
Uprzedzając pytania, samochód kupiłem z plastikowymi czarnymi kołpakami, ale po dwóch dniach je zdjąłem i wyrzuciłem. Nie były fabryczne tylko tzw. rzemieślnicze i naprawdę psuły estetykę samochodu. W ten sposób oczom moim ukazała się… stal.
Nic złego w niej nie widzę. Przynajmniej wiadomo co i jak, ale po namyśle człowiek spogląda na ogłoszenia a tam czają się możliwości. Sprawę zakupu ułatwia popularny rozstaw 4×98, ale świeżo zakupione opony mają rozmiar 14 cali i takie felgi ewentualnie rozważam.
Marea ma ciemno zielony kolor co sprawia, że czarna stal wygląda na niej całkiem dobrze, ale myślę, że czarny lakier aluminiowej felgi też nie byłby tutaj całkiem od czapy. Na pierwszy ogień rzucam na stół fabrycznie nowe Borbety, które ktoś sprzedaje za raptem 680 złotych.
Design mojego Fiata należy do tych raczej obłych a to z kolei zachęca do użycia felgi o pełnym kształcie. Co ciekawe, fabrycznie preferowano styl wieloramienny, ale kilka lat póżniej stosowna felga lądowała na piastach modelu Punto. Koszt 350 złotych, ale jest problem… nowsze logo na kapslach.
O ile nie przeszkadza mi to w Borbetach, że dekielki mają po prostu nazwę producenta, na kołach z Punto mamy już „FIAT” w laurowym wieńcu z czasów powolnego powrotu do starszego znaku marki. Moim zdaniem, znaczek na Marei prezentuje się znacznie lepiej, ale widocznie w Turynie uważali wtedy inaczej.
A skoro tak, to może zamiast kolorystycznych eksperymentów i wycieczek w czasie, po prostu zostać przy komplecie z epoki i właściwym dla modelu? Nie planuję modyfikacji wygląda Fiata, podoba mi się taki jak jest więc równie dobrze mogę pójść ta drogą. Koszt: 350 złotych.
Trzeba pamiętać, że na samym zakupie przez portale ogłoszeniowe się nie kończy. Dochodzi koszt przesyłki i kwestia dokupienia śrub mocujących. W końcu te do stalowych felg nie są identyczne. Niech to będzie kolejne 200 złotych plus około 100 na przemontowanie zestawu. Z niewielkiej operacji robi się nagle wydatek rzędu 700 złotych za tańsze i ponad 1000 za te droższe koła. I wiem, Marea zyskuje optycznie, ale sam zakup miał być budżetowy więc staram się trzymać tego założenia.
A skoro tak to nie należy zapominać, ze pozostaje jeszcze jedna droga do poprawy prezencji samochodu czyli poszukanie oryginalnych kołpaków z epoki, które montowane były właśnie w Marei. Jeszcze tego nie zbadałem, ale ta opcja jest kusząca z kilku powodów, a koszt jest tu wiodącym. Kupując za jakieś 50-70 złotych kołpaki oszczędziłbym na kosztach montażu opon. I wrócił do punktu wyjścia . Tylko czy po ponad 20 latach uda się znaleźć kawałki plastiku, które wtedy Fiat zakładał na stalowe koła?