Z początkiem października, przystąpiłem do reaktywacji nowoczesnego silnika diesla, jedynie z pomocą preparatów chemii warsztatowej. Kilka tysięcy kilometrów później, mam swoje wnioski.
Stan silnika, w samochodzie Peugeot 3008, opisałem – tutaj. Silnik został uruchomiony, po uprzedniej, obszernej, wymianie wielu kluczowych elementów. Te zmiany były o tyle konieczne, że bez nich, silnik nie dawał, kompletnie, znaku życia.
O ile, faktycznie, HDi odżył, to kultura pracy, a przede wszystkim sprawność procesu spalania, pozostawiały mnóstwo do życzenia. Ujmę to inaczej, były na nieakceptowalnym poziomie i jazda samochodem, z takim silnikiem, mogła doprowadzić do zniszczenia jednostki napędowej.
Wiedzieliśmy, co nam w pracy silnika nie pasuje, ale dotarliśmy do ściany, jeśli chodzi i pomysły na poprawę sytuacji. W poszukiwaniu odpowiedzi, dołączyłem do grupy modelu na facebooku i znalazłem tam wskazanie na preparaty chemii warsztatowej.
Wszedłem na stronę Forte, poczytałem trochę i napisałem z zapytaniem o mój przypadek. Po jakimś czasie, odezwał się mój telefon, to dzwonił pan Roman z Forte. Jak twierdził, lepiej omówić sprawy bezpośrednio. Umówiliśmy spotkanie w siedzibie firmy.
Na miejscu dowiedziałem się więcej, na temat marki Forte, ale przede wszystkim, zależało mi na rozwiązaniu problemu w 3008. Zaczęliśmy od prostych preparatów do paliwa, na tym zresztą zakończyłem poprzedni wpis.
Powody tego były dwojakie. Po wlaniu preparatów, musisz je wyjeździć, żeby móc mówić o zakończeniu kuracji. Na chwilę publikacji, było na to, o wiele, za wcześnie. Druga sprawa, pojawiły się kolejne tematy, na które Roman zareagował kolejnymi dawkami chemii.
Ale, po kolei. Zastosowanie preparatów czyszczących układ paliwowy i wtryski miało przywrócić ich czystość i pełną sprawność. Cóż z tego, skoro filtr FAP w moim samochodzie, był już tak zapchany sadzą, że pewnego dnia, samochód zaczął, na wciąż, dymić na biało.
Takim, niespecjalnie ekologicznym, autem, udałem się do Forte, po preparaty do regeneracji filtra. Wierzcie, lub nie, ale dymienie ustało praktycznie zaraz po zalaniu (znowu do paliwa). Owszem, filtr jeszcze był wypalany, ale stan permanentnego zapchania został zażegnany.
Wyjeżdżenie zalanych preparatów trwało około 2 tysiące kilometrów. Po nim, doszedłem do wniosku, że warto zmienić olej. To, z kolei, wiązało się z zastosowaniem płukanki czyszczącej i kolejnych dwóch preparatów: do paliwa i oleju (tego nowego).
Zauważyłem, że poziom oleju w silniku Peugeot jest wysoki więc, przed dodaniem płukanki, mechanik odciągnął nadmiar oleju. Następnie, do silnika trafiła płukanka, o konsystencji zbliżonej do wody i… ruszyłem w 50 kilometrową trasę „czyszczącą”.
Po jej przejechaniu, zużyty olej opuścił silnik, a w jego miejsce trafił preparat regenerujący tzw. górę silnika oraz nowy olej. Do paliwa, w tym samym czasie, dolałem kolejne opakowanie środka czyszczącego układ zasilania paliwem.
Od tamtej operacji, pokonałem kolejny tysiąc (prawie) kilometrów i mam już pierwsze obserwacje. Przede wszystkim, spadło zużycie paliwa. I to, w naprawdę szokujący sposób. Spalanie w aucie zmniejszyło się o około litr. A nawet więcej.
Przed zabiegami, 3008 spalał w granicach 7 litrów ON i była to wartość, dla mnie, zadowalająca. Jednak po oczyszczeniu układu paliwowego, wtrysków i silnika, spalanie spadło do około 5,5 litra. Widoczne na zdjęciu wskazanie jest z trasy z przewagą jazdy ze stałą prędkością 150km/h.
Zmniejszenie spalania o litr, przy średniej wynoszącej 7 litrów, uważam za sensacyjną wiadomość. Z kolei o poprawie sprawności spalania, niech świadczy udokumentowane zużycie z szybkiej trasy, które wciąż nie przekracza poziomu 6 litrów.
W tym samym czasie, praca silnika uległa znacznemu wyciszeniu. Co prawda, stuki, na które wcześniej narzekałem, wciąż potrafią się pojawić. Jest to jednak sytuacja sporadyczna i zanikająca. Wreszcie, bardzo zmniejszyła się częstotliwość wypalania filtra FAP.
Od, wspomnianej wcześniej, awaryjnej sytuacji, kiedy wydech dymił gryząco w sposób ciągły, tryb wypalania zmienił się na tzw. fabryczny. Oceniam, że teraz następuje ono co, około, 500 kilometrów, przy jeździe miejskiej, do nawet 1000, w jeździe po trasie.
Jest kilka aspektów przeprowadzonych procesów. Przede wszystkim, chociaż to biorę „na wiarę”, oczyszczone zostały elementy pracujące silnika i układ paliwowy. To dobrze. Silnik pracuje miękko, bez „twardej” charakterystyki i (prawie bez) metalicznych stukotów.
Bardzo znacznie spadło zużycie paliwa. Litr na 100 kilometrów może nie przemawia do wyobraźni, ale Forte zaleca takie czyszczenie co 15 tysięcy kilometrów. Taki dystans oznacza 150 zaoszczędzonych litrów paliwa, czyli około 800 niewydanych złotych.
Dla porównania, koszt rekomendowanego profilaktycznie zestawu chemii to około 300 złotych. W moim przypadku, ten koszt sięgnął około 600 złotych, wszak sytuacja była awaryjna a przywróciłem autu normalność. I tak uważam, że to miało sens i się opłacało.
Co ważne, po takim oczyszczaniu, Forte rekomenduje wydłużenie przebiegu między wymianami oleju do 15 tysięcy kilometrów, w stosunku do, tradycyjnie przyjętych, 10 tysięcy. Tak zamierzam zrobić, więc przy stanie licznika 70 000km, do paliwa i oleju trafią ponownie preparaty Forte.
Na koniec, uwaga od mechanika, który uważa, że ludzi nie przekona się do tego, by przy okazji zmiany oleju, poświęcić samochodowi tę dodatkową godzinkę na przejechanie 50 kilometrów. Cóż, ja chętnie poświęcę ten czas, bo wierzę, że czysty silnik pracuje lepiej. I mam na to dowody.
Preparaty Forte dostępne w sklepie Likonic – tutaj. Zapraszam.