Pod koniec lat 60. Honda pokazała niewielki samochodzik z 30 konnym silniczkiem o pojemności 356cm3. Dał on początek niewielkiej i dość krótkiej serii podobnych autek. A kiedy w 1972 roku projekt zamknięto wydawało się, że Japończycy już do niego nie wrócą.
I dobrze się wydawało bo nie wrócili dokładnie w takiej formule, może poza modelem Jazz, dla którego Honda skonstruowała nawet składany skuter, który idealnie mieścił się od bagażnika. Ktoś zapyta: w jakim celu?
Cóż, zarówno model LN i późniejszy N – zobacz tutaj, a także Jazz, były przeznaczone do ruchu ściśle miejskiego. O żadnych dalszych wypadach nie było mowy. Natomiast składany skuter miał być uzupełnieniem dla kogoś, kto np. autem dojeżdża do parkingu na peryferiach.
Japończycy, bo Honda nie jest w tym osamotniona, od dawna pracują nad rozwojem mobilności indywidualnej. Pewnie dlatego, że wielu tamtejszych obywateli mieszka i przemieszcza się na własną rękę, bez żadnego towarzystwa.
Okazuje się, że założenia z lat 60. a potem 80. są wciąż aktualne. Ludzie w miastach poruszają się na niewielkie odległości i nie potrzebują pojazdów typu GT na co dzień. Co nie znaczy, że czasami nie chcieliby z nich skorzystać.
Skoro więc na co dzień korzystamy z auta na całkiem niedużym dystansie, pomyśleli w Hondzie, po co pakować do elektrycznego samochodziku nadmiar ciężkich baterii, które przez większość czasu i tak pozostaną niewykorzystane?
Tak powstał pomysł modelu „E”, który do wcześniejszych małych Hond nawiązuje nie tylko stylistyką (zwłaszcza przodem z dużymi, okrągłymi reflektorami), ale samą koncepcją. A to jest nawet ważniejsze do zaklasyfikowania jej w dziale „Neoretro”.
Na pierwszy rzut wybrałem tutaj zupełnie nieoczywisty pojazd. Wszak nie stanowi on bezpośredniego odniesienia do poprzedniego modelu (tak jest w przypadku Fiata 500), ale mam nadzieję, że wytłumaczyłem swoje stanowisko wystarczająco precyzyjnie.
„E” ma wiele ciekawych rozwiązań, poza może samym napędem, który akurat jest dość konwencjonalny, chociaż aktualny i nowoczesny. Do ciekawostek należą lusterka wsteczne w formie kamer oraz wielki, acz niski, wyświetlacz przez całą szerokość deski rozdzielczej.
Ktoś spyta o jego rolę, wszak w miejskim elektryku informacji do wyświetlenia musi być skończona ilość. I będzie miał rację. Dlatego Honda proponuje ciekawe tapety w formie krajobrazów Japonii a nawet animowane akwarium.
Skoro zaś o tym mowa, koreańscy konkurenci z Kia i Hyundai, serwują swoim klientom możliwość odgłosów lasu w deszczu czy miejskiej kawiarenki. Wszystko po to by… zagłuszyć odgłos hałasujących opon. Ten dźwięk bowiem naprawdę urósł w elektrykach do rangi problemu.
Honda E to oryginalna propozycja na rynku elektryków. Niewiele jest samochodów tak uroczych a zarazem atrakcyjnych, a do tego retro i osadzonych w historii marki. Tym większe brawa dla marki, że się na taki krok odważyła.
Chcesz wiedzieć więcej o Hondzie E? Kliknij – tutaj.