Szkoda, że piszemy o tym z końcem lata, ale Citroen wcześnie nic o tej nowości nie wspominał. Tymczasem przygotowano premierę kampervana budowanego w oparciu o retro przebudowę jednego z popularnych modeli dostawczych. Z końcem bieżącego roku, francuska marka oficjalnie zapowie nową serię takich rekreacyjnych modeli, którą zbiorczo nazwą „Holidays”.
Pomysł wakacyjnego podróżowania vanami to nic nowego a chyba najbardziej zasłużonymi, w propagowaniu tej idei, są Transportery Volkswagena. To one, a zwłaszcza T1 i T2, stały się kultowymi pojazdami hippisów, którzy wybrali życie w drodze zamiast trybu osiadłego, z adresem i telefonem. Sprawa potem ewoluowała, zaczęto budować kampery w oparciu o podwozia popularnych samochodów dostawczych a Citroen wyrósł w tej dziedzinie na prawdziwego potentata i zajmuje w Europie drugie miejsce pod tym względem (zgaduję, że na pierwszym jest Fiat, co zresztą – i to już od lat – na jedno wychodzi).
O ile jednak rynek tych rozbudowanych kamperów poszedł w swoją stronę to niedawne turbulencje, z pandemią COVID19 na czele, spowodowały gwałtowny wzrost zainteresowania samochodami, w których da się wypocząć na łonie natury, ale jednocześnie wykorzystać je potem w codziennym użytkowaniu. Tu odnalazły się świetnie marki niemieckie, które tego typu wozy miały już w swojej ofercie, ale rynek znów dokonał ciekawego zwrotu. O ile bowiem VW i Mercedesy z unoszonymi dachami nawiązywały do kamperowych tradycji, to ich ceny poszybowały daleko poza merytorykę, którą te pojazdy mogły zaoferować. W cenach Caifornii ludzie zaczęli marzyć o dostawczakach przebudowanych na auta do mieszkania.
Ten trend podchwycili Francuzi (ale Niemcy z Forda już wcześniej też) i przygotowali model oparty na lekkim samochodzie dostawczym, ale jednak wyposażony w praktycznie to, co większe o oczko kampery. Citroen nie byłby jednak sobą, gdyby ich model był zwykły, dlatego zafundowano mu stylizację retro aby wyglądem nawiązywał do legendarnego modelu „H”, z jego pofalowaną (jakby) blachą i śmiesznymi lampami. Powstał kamper „Holidays”, który świetnie się prezentuje i zachowuje znaczną użytkowość, a jednocześnie oferuje podnoszony dach i miejsce do spania a także przyrządzania (chyba na kolanach) prostych posiłków i wreszcie sprawnego przemieszczania się.
Czy trend się przyjmie, trudno wyrokować. Na pewno taki van może się podobać, ale przy poszukiwaniu kampera, wygląd to jednak nie wszystko. Dlatego wspomniałem wcześniej o autach budowanych specjalistycznie w oparciu o duże dostawczaki. W nich nie tylko można normalnie stanąć w trakcie przygotowania posiłku, ale można korzystać z większej ilości miejsca i wciąż udawać, że w blaszaka nie wpompowało się setek tysięcy. Jak to bowiem ujął kolega, użytkownik akurat VW Californii, wszystko jest fajnie, dopóki jest pogoda. Ale jeśli jej brak i nie można otwierać drzwi (przesuwnych czy nie), to przebywanie na tak niewielkiej i zaimprowizowanej do wypoczynku powierzchni, staje się nieznośne.
Czasy hippisów mamy już dawno za sobą, a desperacja okresu COVID też jakby nieco się rozmyła. Zakładam więc, że nie tyle chcemy stylowo wyglądać (chociaż to na pewno), ale przede wszystkim liczy się wygoda. Czy Citroen w wersji Holidays da radę ją nam zapewnić? Wątpię.