Mówią, że wzrost jest jedynym dostępnym nam kierunkiem rozwoju a rozwój to, z kolei, jedyny postęp jaki znamy i jakiego pożądamy. A skoro tak, jest ten wzrost kwestią uniwersalną i dotyczy rozmiarów Fiata 500 jak i imprezy miłośników włoskiej motoryzacji – ForzaItalia.
Sami organizatorzy cytują liczby, o których w minionych latach mogli tylko pomarzyć. W tym roku, na tereny pałacu w podwarszawskim Rozalinie ściągnęło 400 włoskich samochodów (i jeden na pewno nie, ale o tym za chwilę), z czego połowę stanowiły same Alfy Romeo. Pomiędzy tym wszystkim przeszło w ciągu tego jednego dnia około 3 tysięcy gości i zwiedzających, co stanowi tzw. rekord wszechczasów i sprawia, że zarówno organizatorzy, jak i sponsorzy, powinni czuć się lepiej niż dobrze.
Tegoroczna edycja okazała się dla mnie miła z kilku przynajmniej powodów. Po pierwsze, mogłem tam pojechać z synem, który na dodatek wykazuje zainteresowanie motoryzacją. Moje dziecko mieszka ze mną dopiero drugi rok więc wcześniej takie wypady nie były wcale oczywistością. A patrząc po zainteresowaniach jego rówieśników, jestem wciąż zdumiony, że czasami wybiera gapienie się na auta zamiast klikania czy smyrania po ekranie, co dzisiaj wydaje się już wszechobecnym standardem.
Kolejny miły aspekt, że w Rozalinie spotkaliśmy się znowu jako Cylindry z kolegami Zientarskim i Szubiakiem. Może już nie w tej swawolnej formie, co kiedyś, ale jednak trwamy przy swoim a „Herman” odmówił transportu samochodowego (z obowiązkową zrzutką paliwową) i do Rozalin wbił na swoim Ducati Scramblerze. Ja miałem pojawić się Mareą, ale jest od roku w rękach mamy, która regularnie kursuje nią na działkę, a odmawia zamiany na Mercedesa (nawet na jeden dzień).
Wreszcie, chociaż to nie zawsze są miłe chwile, spotkałem na Forzy swoją ex. Wiecie, różnie to bywa, ona z nowym chłopakiem albo (nie daj boże) w olśniewającej kondycji. Tu, co gorsza, wystąpiły oba przypadki, ale i tak z czułością na nią spojrzałem, a nawet wymieniliśmy małe przytulanko. Niech jednak rzuci kamieniem ten, który oparłby się urokowi Alfy Romeo 164 z silnikiem V6 pod maską i w pięknym malinowym kolorze. To właśnie ją mam bowiem na myśli, i mam nadzieję, że nie mieliście wątpliwości, że było inaczej.
O ile ex prezentowała się wspaniale to moje oko uciekło w kierunku innego pojazdu, którym było Uno pierwszej serii. Niepozorny samochód z końcówki produkcji „jedynki” miał granatowy lakier i materiałowe (no bo jakie inne?) wnętrze, ale przede wszystkim wspaniałą deskę rozdzielczą, które mu potem odmówiono i zastąpiono rozwiązaniem kompletnie pozbawionym fantazji – podobnie jak postąpił Citroen w modelach Visa i BX – co wielka szkoda.
Na koniec uwaga do organizatorów. Akredytacja mediów, które wydają swoje pieniądze na dojazd i poświęcają czas na udział w waszym wydarzeniu, powinna oznaczać coś więcej niż tylko zawieszkę z napisem „media”. Rok temu fajnie to rozwiązaliście z dorzuconymi żetonami, za które dziennikarze mogli napić się wody, kawy czy zjeść coś drobnego. Proponuję do tego powrócić, bo relacje z mediami ważna sprawa. A nie wszystkie składają się z zarabiających miliony influencerów.
Najstarsze aut zlotu: Alfa Romeo Giulietta Spider z 1958 r
Auto Zlotu: Alfa Romeo SZ z 1991
Auto Publiczności: Lancia Appia z 1961
Załoga Zlotu: Aleksandra i Edoardo Fiat 500 Berlina 100F z 1969
Klub Zlotu: Abarth Club Poland