Z roku na rok, a śledzę rozwój Polskiego Konkursu Elegancji od początku, ranga tego wydarzenia rośnie. Pisana jest kondycją i doborem samochodów, ale również Jury oceniającego zgłoszone do konkursu eksponaty, jak i wreszcie grona sympatyków takich atrakcji, którzy Rozalin wpisują sobie co roku do kalendarza.
Dla mnie Rozalin to nie tylko przyjemność przeżywania kolejnych odsłon starszej motoryzacji, ale również szansa na weryfikację legend oraz zaskoczenia kiedy, jak w tym roku, na przypałacowej murawie staje roadster Steyr, o którym słyszeli głównie budowniczowie tych kilku powstałych egzemplarzy, i nikt więcej. A ja to na pewno.
Wybór samochodów zawsze pozostaje tajemnicą i przyjazd do Rozalina a także pierwszy spacer wokół zgromadzonych pojazdów (a w tym roku było ich aż 40) to jak podnoszenie kurtyny przed wyjątkowo wyczekiwanym przedstawieniem. W tym ogromna zasługa organizatorów, ale też przecież i uczestnicy pełnią tu rolę niebagatelną. A w tym roku przybyli nawet z Łotwy.
Największym rozczarowaniem Rozalina była dla mnie możliwość zapoznania się wreszcie z Lancią Deltą, a stał tam wspaniały wprost egzemplarz, który oferowany jest przez jednego ze znanych warszawskich dealerów klasyki. Sama w sobie Delta wciąż mi się podoba, ale już wiem, że nie dałbym rady się w niej pomieścić i wygodnie jeździć, co martwi i zaskakuje, bo w mojej Y10 nie miałem w ogóle takich problemów. Co gorsza, odkryłem, że Delta jest zupełnie niefotogeniczna. Czyli w naturze urzeka, a na zdjęciu niekoniecznie, co zresztą zaznaczyłem jej nieobecnością w galerii.
Samochodem, który absolutnie przyćmił wszystko wokół był wspomniany Steyr 220 w karoserii Glaser. Jeden z sześciu powstałych egzemplarzy został wspaniale odrestaurowany i zasłużenie zgarnął nagrodę Best of Show. To właśnie on przyjechał do Rozalina z Łotwy.
Wśród pozostałych samochodów nagrody rozdano w klasach Sport, Elegance i Everyday Classic. W pierwszej nagrodę podzieliły Alpine A220 Shorttail i Lamborghini Countach LP400S. Elegance wzięły Tatra T57 i Maserati Ghibli. Everyday classic przypadł VW Oval i Lancii Beta Monte Carlo.
Na uwagę na pewno zasługiwały też dwa auta przywiezione z Poznania przez Martę i Adama z Giełdy Klasyków: Iso i Salmson. O ile ten pierwszy rozpychał się na ekspozycji samymi gabarytami to francuski samochód zadziwiał niemal customową bryłą znaną z pierwszych hotrodów lub projektów marki Hudson. Marta zrobiła tez dla mnie coś bardzo miłego – uruchomiła w nim silnik, który okazał się pracować przyjemnie i miękko. No, po francusku.
Obraz Konkursu byłby niekompletny bez wypadu na parking dla gości, co również uczyniłem, ale dodając zdjęcia postanowiłem, że poświęcę im osobny wpis. I mam nadzieję, że stanie się to niedługo, nie z miesięcznym niemal opóźnieniem, jak to ma tu miejsce, za co przepraszam.
Coroczna wizyta w Rozalinie to dla mnie okazja do świętowania. Uwielbiam tamtejsze rozmowy, poznawanie znajomych znajomych oraz podlaną benzyną ekscytację i ten dreszczyk oczekiwania na deszcz, który stał się tamtejszą tradycją. Co, po upalnym sezonie, wydaje się całkiem miłym aspektem.
1 komentarz
Iso, mega rzadkość, ale ten Steyr to już w ogóle.