Jazz i klasyki w Koneserze.
Klasyki to z reguły temat, który budzi pozytywne skojarzenia i uśmiechy. Nie te politowania, ale raczej takie sympatyczne, dobre takie. Nie inaczej było 7. lipca w praskim Koneserze, przy czym skala sympatii zaskoczyła wszystkich.
Z samego rana jeszcze nie wyglądało to źle. Po pl. Konesera snuło się kilka osób, największe zamieszanie wprowadzali kierowcy klasyków, z których każdy chciał zaparkować w jak najbardziej eksponowanej lokalizacji. W końcu, miał być przeprowadzony konkurs elegancji a tu prezentacja jest absolutnie kluczowa.
Jednak potem, z każdą godziną, tłum gęstniał a apogeum przyszło około 14.00, kiedy na estradzie pojawiły się też zespoły muzyczne. Można powiedzieć, że klasyki uczestniczące w imprezie „Klasyczny Koneser” zorganizowaną przez Interia Drive Cup i Pojazdy Zabytkowe PZMot, po prostu znalazły się w oku towarzyskiego cyklonu. Wyglądało to też tak, że praktycznie każdy z odwiedzających, gotów był jednego ze sobą z nich zabrać.
W trakcie trwania imprezy dla samochodów, zorganizowano wystawę, krótki rajd po praskich zaułkach oraz wspomniany konkurs elegancji. Kto nie wziął udziału w rajdzie, ten mógł skorzystać z wejścia do Muzeum Wódki. Nie powiem, wszedłem i nie żałuję. Trochę się dowiedziałem, niczego nie spróbowałem, ale zainteresowanie pozostało, uprzednio wzniecone lekturą „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk.
Dla małego Autobianchi, to pierwsza taka impreza. Stało grzecznie u boku prawdziwych weteranów klasycznego lśnienia. Ja zaś, z przyjemnością, obserwowałem jak rzesze starszej młodzieży, hipsterów i znawców przetaczają się po naszej ekspozycji i chłoną coś, co dzisiaj można już powoli zacząć nazywać historią. W tym wypadku, historią motoryzacji, ale przecież wiemy, że samochód to urządzenie, którym można pojechać do rodziny, na wakacje i całkiem w świat.
Dlatego można mieć z samochodem, naprawdę każdym, wiele wspomnień. Te zaś, nijak nie muszą łączyć się z motoryzacją, jako taką. I to jest w samochodzie, chyba, najpiękniejsze.