A już miałem w planach jazdę do Poznania na zakończenie wakacji z przejazdem przez miasto i piknikiem klasyków w Komornikach, ale nie…
Może się wydawać, że te starsze samochody to takie są prymitywne, że nawet OBD do nich nie można podpiąć w celu diagnozy. Cóż, miłośników podpinania informuję, że wczesne OBD ma takie pojęcie o tym, co się dzieje z silnikiem jak premier Morawiecki o sytuacji w polskiej gospodarce. Na tym jednak nie koniec, kolejne generacje niekoniecznie są w tych kwestiach bardziej odkrywcze. Do tego stopnia, że dopiero prawidłowe odczytanie parametrów na pracującym silniku i porównanie ich z fabrycznymi, może ułatwić dojście do sedna sprawy. Jak to miało niedawno miejsce w jednym Volvo. Zresztą tam sprawy zaszły jeszcze dalej, bo dopiero volvowski komputer pomógł ostatecznie zlokalizować przyczyny ciągłych usterek pracy silnika.
W w124 jest inaczej. Tu do pracy przystępujemy ze zwykłym miernikiem elektrycznym oraz tabelą kombinacji podłączeń do gniazda diagnostycznego a następnie wartościami napięć jakie w poszczególnych miejscach powinny występować. Robota wygląda może na bardziej mozolną i zdecydowanie wymaga więcej inteligencji od klikania w klawisze komputera. Za to diagnoza jest bardziej precyzyjna i powtarzalna, o ile oczywiście wiemy co budzi nasze wątpliwości i wykażemy się stosowną cierpliwością aby usterkę wyszukać a następnie zlikwidować.
Niestety, najlepsza diagnoza nie zmieni faktu, że jeśli w dzień przed planowanym wyjazdem nadal nie wiesz co jest nie tak, a wszystko okazuje się pod wieczór, kiedy i tak nie jesteś już w stanie kupić żadnego elementu (a co dopiero rzadkiej części do klasycznego samochodu), to plany wyjazdowe musisz odwiesić na kołek do „na po naprawie”. W tym przypadku felerny okazał się potencjometr przepustnicy. Element w ASO kosztuje 800 złotych ale po krótkich poszukiwaniach udało się namierzyć coś nieco taniej. Czekamy na kuriera.
No results available Reset filters?