Wakacje więc prace renowacyjne biegną wolniej niż normalnie. Chciałoby się raczej powiedzieć „biegną”, a one tymczasem zwyczajnie „idą” lub wręcz tylko „posuwają się”. Co nie zmienia sytuacji, że lista do pracy powstała i należy ją zrealizować. Nie lada wyzwaniem, w przypadku tego modelu, okazał się demontaż miski olejowej. Trzeba było nie lada sprytu, połączonego z uniesieniem silnika i skrzyni, aby miska ostatecznie przecisnęła się nad belką przedniego zawieszenia. Powodem takiej operacji była chęć zorientowania się w stanie samej miski i smoka oraz pompy olejowej. Po oczyszczeniu, miska wygląda jak nowa, pompa sika aż miło, więc teraz wszystko wystarczy złożyć jak było wcześniej. Ciekawostką w tej operacji, poza procesem uniesienia napędu do demontażu miski, okazał się też otwór w rzeczonej misce znajdujący się od strony skrzyni biegów. Niby otwór technologiczny, ale pusty. Dopiero później okazało się, że w to miejsce idzie fabrycznie plastikowo-gumowa zaślepka a jej resztki odkryliśmy w okolicach konwertera. Brak owej zaślepki mógł powodować nietypowe hałasy, które dobiegły mnie w drodze powrotnej z Kielc i gotów byłem przypisać ich pochodzenie z okolic właśnie skrzyni. Jak się okazuje, chyba słusznie.
Wibracje, które odzywały się coraz częściej, należy za to przypisać poduszkom silnika. Na zdjęciu widać wysokość zdemontowanej i nowej poduszki, już na oko różnica wynosi jakieś dwa centymetry. Jest to często zaniedbywany element i zwyczajnie uczymy się „z tym żyć”. Natomiast nadmierne wibracje nie są zdrowe dla nadwozia i napędu a na pewno nie są też przyjemne dla kierowcy i pasażerów. Lista powoli zapełnia się „ptaszkami” a błękitny W124 już jest umówiony do tapicera na poprawki podsufitki.