Z relacji na profilu FB wiadomo, że oferowanym w ogłoszeniach Likads i Giełdzie Klasyków, błękitnym Mercedesem w124 wybrałem się na Classic Auto Market do Kielc. O ile sama podróż upłynęła mi wspaniale, to była również okazją do wyłapania pewnych niedociągnięć w samym aucie.
Zacząć jednak trzeba od tego, że „NO 124”, jak go niektórzy już teraz zwą od zapisu na żółtej rejestracji, swoje ostatnio przestał. Najpierw w garażu na Zawadach a później u mnie, kiedy czekał na następnego właściciela. Zeszło się tego trochę. Po pierwszym staniu padł akumulator a teraz wziąłem się za niego ja. Nie wiadomo co gorsze.
Wyjazd do Kielc ujawnił, a może przypomniał, o kilku tematach, które w tym samochodzie nie zostały należycie dokończone. Doszło też kilka takich, które pojawiły się zapewne wraz z wydłużonymi postojami. Już w drodze do Kielc poczułem wibracje w kierownicy, które początkowo zrzuciłem na nierówne ciśnienie w oponach. Kiedy jednak je poprawiłem, a drgania pozostały, wybrałem się do zaprzyjaźnionego serwisu oponiarskiego Szablex – tutaj.
Chłopaki najpierw przeważyli koła i usunęli ciężarki z zewnętrznego rantu zabytkowych już, jak by nie było, felg do wewnątrz. Drgania w dużej mierze ustąpiły, ale nie całkiem. Test drogowy na urządzeniu Hunter wskazał na konieczność zamiany kół miejscami. To zostało wykonane i sytuacja znacznie się poprawiła. Nie żeby całkiem, ale po niedzieli zajmiemy się kasowaniem luzów w zawieszeniu, które są ewidentne i tylko należy zlokalizować elementy odpowiedzialne.
W warsztacie usuniemy również pocenie olejem i przyjrzymy się co jest przyczyną drgań na wolnych obrotach. Osobiście obstawiam którąś z poduszek (silnika lub skrzyni) więc trzeba to będzie zmienić. A skoro o skrzyni mowa, i ona doczekała się regulacji gdyż wrzucała biegi dość twardo i przy stosunkowo wysokich obrotach. Teraz wpadają miękko i poniżej 2 tysięcy obrotów więc nie ma nieprzyjemnego przeciągania.