Wygląda na to, że wprowadzane z takim szumem dodatkowe zabezpieczenia naszych samochodów, odchodzą powoli do lamusa. Pożegnaliśmy już czerwoną książkę, a teraz pora na te koszmarne wlepki z przedniej szyby. Podobno obowiązkiem ma być ich usuwanie.
Przypomnijmy, że na cały zestaw składały się wlepka, książka oraz hologramy na tablicach rejestracyjnych, które miały swoje odpowiedniki, wklejane również do dowodu rejestracyjnego. W tak krzyżowym ogniu zabezpieczeń, nie sposób było podrobić jednego z dokumentów bez fałszowania kolejnych, a co za tym idzie nasze samochody były bezpieczne jak sejfy NBP.
Ze wszystkich tych zabezpieczeń, najmniej lubiane były chyba te klejone. Wszak trzeba było rwać tablice do każdego przerejestrowania i to wcale nie po to żeby ja pokazać a właśnie przedłożyć do przeklejenia. Niedawno byłem świadkiem jak sympatyczna młoda osoba z urzędu komunikacji darła nożyczkami po tablicy aby się tych hologramów pozbyć, i wcale nie szło jej to gładko.
Jeszcze gorzej sprawy się miały z wlepką na przedniej szybie. Umieszczona nisko, często tuż nad deską rozdzielczą (no bo niby gdzie?), ta wlepa trzyma się szyby jak nawiedzona. Owszem, zręczny pazur jest w stanie podważyć tylną warstwę folii ale co mu po tym, skoro na szybie wciąż mamy większość treści nalepki. Ostatni, wiem to z praktyki, poddaje się znaczek PL z flagą.
Co ciekawe, ta wlepka ma dość dziwny wygląd bo pasująca do niej tablica rejestracyjna tej biało czerwonej flagi jest już pozbawiona, odkąd zastąpiono ją emblematem unijnym. Czy to był aż taki trud żeby te elementy graficzne ujednolicić? Inna sprawa, że o ile unijne gwiazdki na blachach to rzecz powszechnie spotykana, to wlepa na szybie jest już wybitnie „polska”.
Również i ja postanowiłem wlepę pożegnać i nie tylko dlatego, że usłyszałem o możliwych mandatach wynikających z jej zachowania (w których aplikację osobiście nie wierzę, ale może mi wyobraźni nie starcza), ale raczej z chęci skorzystania z okazji do pozbycia się tej wątpliwej ozdoby. I zastąpienia jej czymś o wiele bardziej estetycznym.
Jak się bowiem okazuje, Mercedes lubi od lat przystroić szyby jakąś grafiką. W dawnych czasach to był autograf pana Daimlera a obecnie są to pierwsze emblematy marki, zanim jeszcze wymyślono gwiazdę i marka pojazdu to był po prostu stylizowany napis, a nie jakieś tam logo. Zresztą o tym aspekcie wspomnę jeszcze w relacji z ciekawego wydarzenia z udziałem wnuka pana Andre Citroena.
Dla swojego 211 wybrałem zatem stylizowany napis Mercedes i wydaje mi się, że wygląda to o wiele lepiej niż wlepka peelka. Nie powiem, do tamtej szło się przyzwyczaić i jej nie zauważać, ale z takim podejściem nie zamierzam jednak kroczyć przez życie. Dlatego cieszę się ze zmiany i polecam wam pod rozwagę. O ile jednak Mercedes ma w tej kwestii coś do zaoferowania swoim klientom, nie jestem czy inni pójdą w jego ślady. I co wtedy w miejsce wlepki?
1 komentarz
O niebo lepiej niż te z rejestracją.