Nie znajdziecie tego słowa w języku polskim, ale w angielskim oznacza ono ni mniej ni więcej ostrożne, delikatne, łagodne postępowanie w sytuacji, z którą mamy do czynienia. Sir Jackie Stewart nauczył mnie, że najważniejszą taką sytuacją w jeździe jest pokonywanie zakrętu.
W swoim czasie, w było to wiele lat temu, Stewart przybył na Tor Poznań na zaproszenie Forda i poprowadził szkolenie dla grupy polskich dziennikarzy. Jego celem było zademonstrowanie nam jak niewiele wiemy o prowadzeniu samochodu.
Rozczarowani byli jednak ci, którzy oczekiwali, że Sir Jackie spali w Poznaniu gumę czy pokaże serię zakrętów na ręcznym. To bowiem zadania dla małpy, a Stewart jest światowej klasy kierowcą wyścigowym i zwyczajnie nie zniża się do takich wybryków.
Jeszcze gorzej było kiedy już wsiedliśmy do samochodu. Najpierw ze Stewartem za kierownicą, a naszym samochodem był tego dnia Escort RS Cosworth, ale równie dobrze spisałby się w tej roli każdy inny samochód.
Escort miał na masce przyklejoną sporą, acz relatywnie płytką, miednicę. W niej znajdowały się plastikowe piłeczki. Lekcja jazdy ze Stewartem polegała na pokazaniu i objaśnieniu jak jechać aby piłeczki nie wypadły z miski. Potem trzeba było to tylko powtórzyć.
Ktoś powie, że to żadna sztuka i w ogóle lekcja. Prawdziwa lekcja to zadymienie pit stopu ze zdarciem kompletu opon przed końcem pierwszego okrążenia. Cóż, można i tak, natomiast nie tego uczył Sir Jackie.
W jego filozofii droga, samochód i kierowca tworzą zgrany zespół, który ma skutecznie i szybko płynąć razem, ale tak by ruch odbywał się jak najmniejszym wysiłkiem i kosztem. Tylko wtedy bowiem samochodu starcza na długo, podobnie jak opon czy paliwa. To samo zaś tyczy kierowcy.
Zapraszam na objaśnienie zakrętu oraz relację spotkania na Facebook Live – tutaj .
Zdjęcie: sport.perdiodicodaily.com