Dzisiaj to już w zasadzie standard, ale w latach 90. zaproponowanie dużej terenówki z samonośnym nadwoziem, było pomysłem odważnym. Zwłaszcza, gdy taką propozycję składała marka legenda, czyli Jeep.
Wszystkie aktualnie produkowane SUVy mają samonośne nadwozia i nikt nie robi z tego powodu hałasu. Natomiast nieznane mi są wśród żadne modele z zaawansowanym napędem na cztery koła i dwoma sztywnymi mostami.
Grand Cherokee wszedł na rynek po mniejszym Cherokee i uzupełnił ofertę marki Jeep o model luksusowy, którego zabrakło po zakończeniu w 1991 roku produkcji legendarnego modelu Grand Wagoneer – tutaj.
Oznaczony symbolem ZJ, ten Jeep nie tylko świetnie się prezentował, ale też dobrze jeździł. Zarówno na szosie, jak i poza nią. Nie bez zasługi były tu zaawansowane napędy, których dla tego modelu przygotowano kilka rodzajów.
Napęd to jedno, ale moc trzeba skądś czerpać. Czarny Grand Cherokee nie ma z tym problemu, bo pod maską zabudowano jednostkę V8 o pojemności 5.2 litra. Silnik wytwarza raptem 220 koni mocy, ale momentu obrotowego już 400Nm.
ZJ przepadły już w otchłani dziejów i dzisiaj niewiele tych samochodów pojawia się w ofertach. Warto na niego zwrócić uwagę, właśnie ze względu na wspaniałą jednostkę V8 i te niepowtarzalne fotele. Mniam.