rocznik to nie wszystko.
Co prawda podzieliłem publikowane samochody na klasyki i daily, ale z czasem stwierdzam, że nie rocznik jest tutaj sprawą decydującą. Zwyczajnie, niektóre starsze auta wciąż nadają się, z powodzeniem, do codziennego użytku.
Świetnym przykładem takiego codziennego samochodu jest ta cegła. Już po spojrzeniu na przód wiemy, że to klasyk. A jednak, jego stan i dostępne wyposażenie, dla niektórych zwłaszcza klimatyzacja, zachęcają, żeby jeździć nim na wciąż.
„Dwuseta” to w ogóle taki samochodowy odpowiednik młotka. Zderzaki ma konkretne więc nie boi się przepychanek przy parkowaniu, a fotele sprawią, że nawet dłuższy dystans pokonany za kierownicą wyda się ledwie przejażdżką.
Najlepszym na powyższe dowodem jest, że kilka egzemplarzy serii 144, ale też Amazony i PV, mieliśmy ostatnio okazję podziwiać w kolumnie Rajdu Pekin-Paryż. Skoro zaś można takim autem pokonać 15 tysięcy kilometrów w miesiąc, na daily nadaje się idealnie.
Niebieskie Volvo ma na pokładzie też takie ciekawostki jak automatyczna skrzynia biegów czy pompowane zawieszenie. Zwłaszcza to ostatnie wzbudza moją ciekawość. Volvo zawsze pozostawało w zasięgu moich zainteresowań, ale o takim dodatku w sedanie, po raz pierwszy słyszę.
Cóż, całe życie się uczymy. Nauczmy się też, że nie lata kwalifikują samochód do odstawki do garażu. Wiem, ciężko to pojąć z fotela nowej Astry, ale naprawdę warto spróbować. A kto spróbuje, ten może się przekonać o słuszności tego stwierdzenia. I wtedy przepadł.