Pudrowanie rzeczywistości.
S90 naprawdę nadużywało znaczenia terminu „przydatność do spożycia”. Wprowadzone jako ukoronowanie wszystkich Volvo serii „S”, „V” i „C”, „90” było z tych pojazdów najstarsze i dało się to odczuć na każdym kroku.
Szwedzi w ogóle nie poddawali się trendom lansowanym przez Japończyków, a potem Audi, że zmiany w samochodach należy wprowadzać „co i rusz”. Sympatyzowali za to z pomysłem, dzielonym z Niemcami z Mercedesa, zwanym przejściówkami.
Taką przejściówką, z tym, że już do wieczności, było takie S90. Zbierało się w nim wszystko to, co sprawdziło się w 960, a do tego dokładano elementy mające optycznie wyoblić samochód. Co było tym zabawniejsze, że S90 był jednym wielkim kantem.
W rozumieniu geometrycznym, rzecz jasna, a żadnym innym. Nadwozie, wykroje sztucznie niskich lamp, szyby, wszystko było kanciaste. Nawet deska rozdzielcza taka była, ale wypełniona „zmiękczaczami” z plastikowego drewna.
Dziewięćdziesiątka była dla miłośników starej szkoły Volvo, którzy musieli kupić nowszy samochód. Po niej, marka już nie dbała o takich nabywców, skupiła się na obłościach i krojach „z szerokimi barkami”, które wymyślił dla Volvo Peter Horbury, a które zastosowano w… S80. Zatem, pełna konsekwencja, nawet w nazewnictwie.
Volvo S90
Rocznik: 1997
Cena: 13 500PLN
Kontakt: 505 135 187