Odbyło się bez fajerwerków bo w zasadzie to z moją Mareą pożegnałem się już ponad rok temu kiedy przekazałem ją w ręce mamy. Cóż, skoro mamie bardziej podoba się jazda modelem 500 i zielony sedan został mi zwrócony a ja podjąłem decyzję by cieszył dalej kogoś nowego. Nie lubię jak mi nadmiar żelastwa zalega pod domem, a sąsiedzi też nie pozwalają zapomnieć, że miejsca do parkowania są u nas na wagę złota.
Skoro tak się stało, natychmiast przełączyłem umysł w tryb poszukiwania. I to nie ten, dzięki któremu każdego miesiąca Likonic prezentuje dziewięć egzemplarzy wartych zakupowego rozważenia. Co innego bowiem poszukiwania na chłodno (ale z niezbędną dozą emocji) kiedy wyłuskuję ciekawostki do opisania, bo wynajdywanie samochodu dla siebie przypomina gorączkę, którą zbić można tylko natychmiastową transakcją. Cóż, staram się nad sobą panować jak umiem, i wtedy wjeżdża taka Dedra.
Może parę osób pamięta jak pół roku temu zachwycałem się Temprą kombi, nawet nagrałem dla was ze dwa filmiki i pokazałem trochę zdjęć. Cóż, skoro potem szybko poszła i nie było już o czym myśleć, zresztą mój Fiat wtedy bezpiecznie rezydował u mamy. Warto jednak porównać te modele, bo postęp u Fiata nie zawsze wygląda linearnie i chociaż nadwozia obu modeli są, chociaż nikt się mną nie zgodzi, spokrewnione, to jednak jazda Temprą i Mareą to zupełnie innego rodzaju doświadczenie.
Piszę o Temprze bo przecież Dedra to jej bliska krewna. Co prawda, znowu, nie na pierwszy rzut oka, ale zaufajcie, że to w zasadzie jest to samo. Chociaż nadwozie jest inne a wnętrze to już w ogóle. Cóż, w Fiacie domniuje morze czarnego plastiku a Lancia stara się nadrabiać sztucznym drewnem czy większą ilością wskaźników, ale nawet kształt foteli jest tu identyczny a wrażenia zza kierownicy całkiem podobne. No dobrze, tamta Tempra miała dwa razy większy przebieg, ale te wartości i tak nie powinny żadnego z aut dyskwalifikować.
Jak mówię, na Temprę się wtedy nie zdecydowałem, bo miałem czym jeździć a „mój” Fiat był bezpieczny. Dzisiaj też nie miałbym większego dylematu. Może Dedra jest bardziej elegancką i zadbaną propozycją, ale cenowo to trzykrotna przebitka w stosunku do Tempry Station Wagon, a wciąż mówimy o sytuacji sprzed pół roku a nie lat dwudziestu. Co zresztą prowadzi mnie do ciekawostki spod bloku mojej mamy, który odwiedziłem w minioną niedzielę.
Otóż, na tamtejszym parkingu rezydowała, odkąd sięgam pamięcią, biała Tempra sedan na francuskich numerach. Stała, wrastała, zapadała się w sobie a w jej kabinie przebiegał powolny proces dekonstrukcji. Jakież było moje zdziwienie gdy minąłem teraz… miejsce po niej. Takie bardziej przykurzone od innych, ale jednak ona tam właśnie tak długo stała. I jej już tam nie ma. Cóż, kombi odjechało, białą Temprę zabrała laweta a moja Marea już w rękach kolegi, więc nie pozostaje nic innego jak zainteresować się Lancią. A z tą marką też mam bardzo po drodze po wspaniałym doświadczeniu z Autobianchi Y10.