Tę generację Camry zapamiętaliśmy w Polsce z udanych kształtów, ale przede wszystkim silnika V6 i automatycznej skrzyni biegów czyli combo, którego wówczas, poza Toyotą, nikt inny nie oferował. To się tyczy sedana, ale nikt wtedy nie zwracał uwagi na drugą wersję nadwozia tego modelu.
Pamięć mnie może mylić, ale wydaje mi się, że kombi w ogóle nie było na naszym rynku w ofercie. To Camry V6 budowała prestiż japońskiego producenta i była bardzo popularna wśród tuzów krajowego biznesu. I była to odmiana po poprzedniej generacji Camry, która dostępna była w obu nadwoziach.
Dzisiaj nikt już o tym nie mówi, ale najpoważniejszym rywalem tej Camry był wtedy Nissan Maxima, również z V6 pod maską, natomiast ten konkurent praktycznie nie podjął z Camry rywalizacji i z dzisiejszego punktu widzenia należałoby to uznać wtedy za marketingowy błąd.
Kombi rządzi się innymi zasadami niż sedan. Tu idzie o auto praktyczne, niekoniecznie stylowe, ale i na tym polu Toyota świetnie sobie wtedy poradziła. Auto było okazałe, dość zgrabne, co w kombi przeważnie jest trudne do uzyskania. Natomiast problem powstał w części rufowej.
Camry była dość szerokim samochodem i po zabudowaniu tylnej części z pionowo ustawioną, bo miało być praktycznie, tylną szybą, okazało się, że owa szyba jest ponadprzeciętnie szeroka i niska. Dzisiaj wstawiono by tam jedną mikro wycieraczkę i zamknięto temat. Ale to były inne czasy.
Dlatego Japończycy dali kombi Camry dwie wycieraczki, zamiast jednej. Trochę jak konstruktorzy MG, którzy w modelu RV8 rzucili aż trzy do roli oczyszczania przedniej szyby. Pamiętacie?
1 komentarz
Bodaj pierwsze japońskie V6 dostępne w polskich salonach.