Współczesne samochody proponują nam dość wąską gamę kolorystyczną. I to zarówno karoserii jak i tapicerki. Z zewnątrz do wyboru głównie odcienie szarości a w kabinach dominuje czerń. Pomyśleć, że nie tak znowu dawno temu, sytuacja miała się zgoła inaczej.
Oczywiście, marki premium mają swoje programy typu „Individual” a bardzo premium (jak np. Rolls Royce) dają klientom pełną swobodę w kwestiach doboru kolorów i materiałów. Jak uczy życie, żadne przegięcie nie jest dobre. O ile bowiem w czarno-szarych samochodach człowiekiem targa przygnębienie, to zdarza się czasem zobaczyć BMW, Mercedesa czy Bentleya w takiej kombinacji, że oczy krwawią.
Jakkolwiek więc wspieram prawa jednostki do daleko posuniętej indywidualności, w kwestii samochodowych doborów wolałbym jednak zdać się na specjalistów w tej dziedzinie. Zwłaszcza, że jest ich niemało, a przemysł chętnie w ostatnich latach zatrudnia kobiety. Do rządzących dotarło bowiem, że mają one coraz większy udział nabywczy w samochodowym rynku, dlatego mądrze by było zadowolić również ich wyrafinowane gusty.
Co nie znaczy, że jestem całkiem pewien, że to właśnie kobieta wybierze tego Camaro. OK, ta sylwetka może się podobać a wnętrze w kolorze szminki naprawdę robi wrażenie. Gdzie tylko spojrzeć, ten kolor się tutaj utrzymuje. To nie tak, że do czarno-szarości wstawiono czerwone fotele. O nie, tu w kolorze są deska rozdzielcza, boczki, podsufitka. Po prosu wszystko. Z czarnymi akcentami, w środku i na zewnątrz.