Nie zwykła Corolla.
Jako marka zachowawcza, Toyota nigdy nie afiszowała się ze sportowymi wersjami swoich codziennych modeli. Corolla nie stanowi tu wyjątku.
Co nie zmienia faktu, że akurat ta, naprawdę super rzadko się pojawiająca, wersja Gti to pojazd ze wszech miar zasługujący na zainteresowanie. Bynajmniej nie ze względu na tę rzadkość, co na walory dynamiczne i prowadzenie. Ta Corolla to jeden z lepszych sleeperów jakie sobie można wymarzyć. A w tym corollowym, pospolicie szarym kolorze, to już w ogóle.
130 koni w tym pudełeczku to po prostu rakieta zapakowana do paczki papierosów. I to by była średnio optymistyczna wiadomość, gdyby zawieszenie auta lepiej znosiło standardowe 60 i czy 90 koni, jakie częściej można było spotkać w tej generacji kompaktowej Toyoty.
Tymczasem Gti prowadzi się pewnie po prostej i jak po sznurku w zakrętach co czyni z Gti model do codziennej miejskiej jazdy ale też na dalsze wypady poza obszar zabudowany. Gdyby na tej szosie dopadła nas ręka sprawiedliwości, zawsze możemy wytrzeszczać oczy, że to liche 1.3 jednak jest w stanie pojechać szybciej niż 70 na godzinę. Dla wszelkiej pewności, lepiej odczepić emblemat z grilla i przechowywać go w domu na wyjazdy tzw. zlotowe.