To już drugi przypadek (w tym tygodniu), że samochód, który ze wszech miar nadaje się na klasyka, pozwalam sobie opisać jako daily. Wiem, trochę to świętokradcze, ale powiem wprost, w razie wejścia w posiadanie tego Talbota, nie zamierzam się z nim pieścić. Będzie zwyczajnie używany.
Klasyk, jak już wyjaśniałem w przypadku Renault 16TX – tutaj – to auto utrzymane w świetnym i oryginalnym stanie, które w naszych rękach jest traktowane tak, aby ten stan jak najbardziej przedłużyć. Innymi słowy, trochę muzeum na kółkach. Dla nas, innych i potomności.
Z kolei daily, nawet wiekowe, to wóz do codziennego tyrania. Dbany, ale bez przesady, natomiast wykorzystywany zgodnie z przeznaczeniem. Ten tutaj Talbot to zresztą doskonały przykład tego, że daily może mieć również atrybuty klasyka. Wystarczy dobrze sprzątnąć i domyć.
O ile więc Konserwator Zabytków nalega na zachowanie odstępu wiekowego, ja namawiam do zachowania zdrowego rozsądku. Zgodnie z jego zasadami, co już jest piękne i oryginalne, niech takie pozostanie. Ale nie odmawiajmy autu prawa do pozostania… samochodem.
Nie ukrywam, że ten model samochodu – również znany pod marką Simca – tutaj – siedzi mi na sercu. Podobają mi się jego okrągłe reflektory oraz fakt, że od tego Talbota już naprawdę niedaleko do kultowej Simki Rancho – tutaj. Przy czym ten Talbot jest równie, jak ona, rzadki.
Wiem, że to tylko zwykły dostawczak i równie dobrze można kupić C15 (a spróbujcie ładne znaleźć) oparte na Citroenie Visa i też będzie fajnie. Natomiast Talbot, w przeciwieństwie do C15, ma chromy i wystrój z lat 70., co daje mu ogromną przewagę estetyczną. Jest też nieco większy, co w moich oczach dodaje mu użytkowości.