Zasady są ważne, bo z nimi człowiek idzie przez życie w linii, mniej więcej, prostej. Co z tego jednak, że je mam, skoro jeszcze bardziej lubię je łamać. I z całej tej prostej wychodzi niezły zawijas.
Jedną z zasad, jakiej staram się trzymać przy okazji prezentacji samochodów w danym miesiącu, to żeby nie gromadzić aut z jednego kraju, a już niech ręka broni spod jednego znaczka. Innymi słowy, nie ma bata, żeby miesiąc zdominowali np. Francuzi, a jeszcze bardziej z Peugeot.
Cóż, skoro w listopadzie tak się właśnie stało. Nie dość, że to już drugi Peugeot, to w stawce mamy jeszcze trzy inne auta znad Sekwany. A przecież do końca miesiąca jeszcze trochę zostało. Strach się bać, co będzie jak znowu przyjdzie mi łamać własne reguły.
Ale sami powiedzcie, czy nie było warto tego zrobić dla te wspaniałej limuzyny? Wobec 605 byłem zawsze daleko, bo bardziej widział mi się 405. O prostu wszystko tam było lepsze, skondensowane, wydestylowany design Pininfariny. Aż wsiadłem ostatnio do 605 i nim pojeździłem.
Rozstaw osi, obszerność kabiny i wszechobecny luksus tego modelu, dosłownie miażdżą 405, który zdaje się tutaj jakąś marną namiastką. 605 to limuzyna spod Luwru, a 405 można, od biedy, rozwozić pizzę. No niestety.
Co prawda, swoje zachwyty przeżywałem za kierownicą turbo diesla, ale kocham ten silnik, jego pracę, charakterystykę, po prostu wszystko. Praca zawieszenia i komfort foteli był w nim dla mnie po prostu dodatkiem. O ile jednak ów diesel miał już za sobą kilometry, ta benzynka od Komfor-Trans po prostu epatuje nowością i świeżością.
Obserwuję czasem jak się ludzie męczą przy wyborze starszego auta i żal mi się robi, że nie wezmą tego cuda, które pod Opolem koczuje już dobre pół roku. Nie zastanawiajcie się, nie ma nad czym. O ile oczywiście, jesteście, jak ja, fanami francuskiej finezji w oparciu o włoski design. Taka zasada.
2 komentarze
ponadczasowa włoska linia
Aż chce się wsiąść za kierownicę!