Espace to niby pierwszy minivan, ale czy na świecie to już dyskusyjne, bo przecież przed nim był Voyager. Tyle, że w tamtym projekcie rzekomo jest sporo francuskiego wpływu, podobnie jak w modelu Cherokee, więc już nie wiadomo komu tę palmę pierwszeństwa idzie dzierżyć.
Bez względu na to, Espace jest pierwszym europejskim autem tego typu i chociaż tutaj mamy go już w tzw. drugiej generacji, to nadal nadaje ton wszystkiemu, co konkurencja chciałaby skopiować. Aż dziwi, że ten model skończył w tak tragiczny sposób. Najpierw modelem, który poszedł chyba o krok za daleko, a potem zmianą koncepcji na SUVa.
Skoro już o tym, jestem zdania, że Renault popełniło tu zbrodnię, gdyż nazwę, którą zwykliśmy asocjować z konkretną formą i funkcją, nagle przykleiło do zupełnie innego rodzaju auta. Zapewne w nadziei, że znana nazwa modelu sama sprzeda to coś. Co się zresztą nie stało.
Na szczęście, z ofertą od Premium Classics możemy rozkoszować się Espace w jego czystej, niemal pierwotnej formie. Nadwozie, które dopracowano po doświadczeniach auta pierwszej generacji, ale z pełnym szacunkiem dla jego pionierskiej roli i związanych z nią zasług.
Lekkość, zwinność, komfort i moc (w wersji V6) sprawiają, że konkurencja nie miała tu wiele do powiedzenia. Zresztą nie przypominam sobie, żeby w na początku lat 90 ktokolwiek z europejskiej czołówki był w stanie zagrozić pozycji podparyskiej fabryki. Dodajmy bowiem, że minivan Niemców z Volkswagena potrzebował kolejnych czterech lat na debiut.
Na koniec wspominka związana z tytułem wpisu. Bordowym V6 w latach 90. śmigał na rajdy w Polsce Piotr Mystkowski, niegdyś pilot Błażej Krupy, a potem jego bliski współpracownik w promocji francuskich olejów Elf w Polsce. Piotrek miał w tym Espace najładniejsze dziewczyny na całym rajdzie a obwoził je po trasach i Polsce w niemal wyścigowym tempie.
3 komentarze
Pionierski pojazd, wspaniałe rozwinięcie oryginału.
Świetny post, pełen ciekawych spostrzeżeń!
Kto wtedy nie jeździł na rajdy, ten by nigdy nie wiedział. Dzięki.