Być jak alain prost.
Są szanse, że kiedy ten egzemplarz Renault 21 składano w fabryce, Alain Prost szykował się do kolejnego weekendu F1. Całkiem też prawdopodobne, że takim, jak ten szary sleeper, samochodem, francuski mistrz dojeżdżał wtedy do pracy.
21 to generalnie kwintesencja motoryzacyjnej nudy. Nadwozie, o którym nie da się nic powiedzieć, poza tym, że jest przestronne, przykrywa mechanikę, która równie mocno nie zapisuje się w pamięci kierowcy.
Co innego jednak zwykłe 21 a co innego Turbo. A taka właśnie wersja jest na zdjęciach. Otóż Turbo, przede wszystkim ma silnik z doładowaniem, jak zapewne domyślacie się po napisach, specjalne dodatki karoseryjne i sportowe zawieszenie.
Innymi słowy, to jest zupełnie inny pojazd. Tak inny, że do zwykłego 21 w ogóle nie sposób go porównać. I dobrze, bo to wspaniała, sportowa maszyna, a jednocześnie proponuje super komfortowe fotele i świetną dynamikę.
Tak świetną, że trzydzieści lat temu wyciskał na autostradzie 227km/h prędkości maksymalnej a do setki z zatrzymanego startu szedł w osiem sekund. Podkreślam, trzydzieści lat temu. Z mocą, raptem, 177 koni pod maską.
W przypadku tego samochodu, smaczku dodają oryginalne, zgodne z modelem, pełne felgi. Ujmuje, zgodny z modelem, montowany seryjnie, tylny spojler. Wiadomo, że niespecjalnie potrzebny, ale w tamtych czasach dodawał wszystkiego. Z prestiżem na czele.