Kiedy pojawił się w sprzedaży, można się było słusznie zastanawiać czy aż tyle miejsca w kombi jest komukolwiek potrzebne. Natomiast w wersji siedmioosobowej miło było mieć do dyspozycji, jeszcze całkiem przyzwoitych rozmiarów, przestrzeń na walizki.
Całe życie mam słabość do kombi. Volvo 240 – kombi, Citroen BX – kombi, Saab 9-5 – kombi, Citroen XM – kombi, Citroen C5 – kombi i nawet teraz jak Mercedes 211 to też S czyli kombi. O użytkowaniu takiego rodzaju nadwozia swoje więc wiem, co nie zmienia w niczym faktu, że gdy staję przed CXem, to naprawdę nie wiem czy to ma jeszcze sens.
Inna sprawa, że jak przejrzeć listę moich własnych samochodów z takim nadwoziem, wybór Citroena wydaje się oczywisty, co powoduje niejaką nerwowość wraz z pojawieniem się takiej oferty. Kto bowiem nie wie, to trudno, ale znalezienie ładnego CXa staje się coraz trudniejsze, a do rozmowy o kombi wchodzą tylko wybitni specjaliści.
Z tym większym zainteresowaniem powitałem tę ofertę, samochodu z benzynowym silnikiem, niskim przebiegiem i automatyczną skrzynią biegów. Takie kombi marzeń, bo widać, że nigdy ciężko nie pracowało, a mogło. Nawet pokrowce tylnej kanapy założono tylko po to, by chronić oryginalną tapicerkę kiedy w bagażniku coś jeździło. Obstawiam, że meble na targi staroci, chociaż wszędzie mówi się, że do tego celu najlepsze są kombi Volvo.