Kto śledzi historię marki Citroen (a w trakcie tego – tutaj – spotkania, było o niej wiele), ten pewnie kojarzy model Traction Avant, który debiutował jeszcze dobrze przed II wojną, a produkowany był praktycznie do debiutu DS. I stylistyczna przepaść między nimi była analogiczna, jak w przypadku 2CV i Dyane.
Traction dał Francuzom palmę pierwszeństwa w zbudowaniu samochodu z przednim napędem. DS. dołożył do tego kosmiczną stylistykę, na lata niezapomnianą. W przypadku tańszych modeli, konstrukcja pozostała praktycznie niezmieniona, ale dorzucono inną stylizację. Czy lepszą?
Cóż, podobnie jak w przypadku DS, model 2CV pozostanie na zawsze niedościgniony. O ile jednak próby ulepszania tego pierwszego należałoby uznać za świętokradztwo, jestem zdania, że Dyane stanowi udane rozwinięcie koncepcji 2CV, chociaż produkowano oba równolegle.
Dyane zawsze kojarzył mi się nowocześniej. Owszem, retro styl 2CV leje miód na serce, ale elegancja Dyane każe bardziej postrzegać go w kategoriach auta miejskiego, a 2CV może (przynajmniej kiedyś) nie.
Co ciekawe, dzisiaj oba mają już swoje lata i historię i jednak to oryginał wrył się się ludzkości w pamięć, a nie jego modyfikacja. I dobrze, tym bardziej jestem za poszukiwaniem ładnej Dyane, aby zachować dla potomności wspomnienie takiej różnorodności.