Taka informacja w Formule 1 to niekoniecznie dobra wiadomość. Co innego w świecie sportowych limuzyn napędzanych silnikami V8. Wtedy „P6” znaczy, że jesteśmy o krok od doskonałych osiągów, pewnego prowadzenia i stylistyki, którą określić można spokojnie jako indywidualną.
Do zakupu takiego modelu namawiałem was kilka miesięcy temu i tamten Rover, z tego co wiem, ostatecznie trafił do Polski za pośrednictwem Klasyki Gatunku. Natomiast wydaje mi się, że auto ostatecznie nie trafiło do ich oferty. Z tego, co widzę, nie ma go w niej aktualnie. To by wskazywało na to, że sprzedał się na pniu bo nie był w stanie, który wymagał jakiejś nadzwyczajnej renowacji.
To samo da się rzec o kolejnym egzemplarzu, który trafił znów na aukcję w szwedzkim domu Bilwebauctions. Egzemplarz z 1970 roku został poddany kompleksowej renowacji i obecnie jest licytowany z wyceną na poziomie około 50 tysięcy PLN. Biorąc pod uwagę, że renowacji poddano zarówno napęd jak i hamulce, ale również wnętrze, do którego trafiły nowe dywany. Cztery lata temu położono też na aucie nowy lakier.
Takie przygotowanie egzemplarza, przy proponowanej wycenie, oznacza, że radość jazdy mamy w naprawdę niewielkich pieniądzach, co powinno cieszyć. Szczególnie w czasach, gdy cokolwiek godnego uwagi kosztuje krocie. A tu mówimy o ponad 50 letnim brytyjskim klasyku, którym bez wstydu możemy pojechać i podziwiać zmagania F1 np. na torze Silverstone.