To trochę nie do wiary, ale przy okazji pobytu w Hamburgu, zupełnie przypadkiem trafiłem na europejską premierę tego modelu. Z przejrzenia dokumentacji wynika, że musiała to być wiosna 1993, bo produkcję modelu rozpoczęto jakieś pół roku wcześniej.
Z tego wynika, że biała Supra pochodzi z początkowego okresu cyklu jej produkcji, który okazał się zresztą całkiem krótki, bo czytam właśnie, że europejski import zakończył się jakieś cztery lata od premiery tego samochodu. Co mnie dziwi, bo pamiętam szok w jakim pozostawiła mnie tamta premiera a stan ten wcale nie ustępował za każdym kolejnym widzeniem Supry czwartej generacji.
Tego nadwozia nie da się pomylić z żadnym innym. Samochód klasy GT japońskiego pochodzenia i najwyraźniej nawiązujący do pierwsze Supry jaka w ogóle powstała. Nie ma też wątpliwości, że napęd jest tu kierowany na tylne koła oraz, że Supra nie powstała z myślą o przewożeniu więcej niż dwóch osób. Z czego jedna na pewno będzie miała z tego radochę, ale co do drugiej to wcale nie ma takiej pewności. Zwłaszcza w wersji TwinTurbo.
To był zresztą udany pomysł na rozprawienie się z tematem turbodziury, tak powszechnie znanym od połowy lat 70. kiedy ze sprężarkami walczyły BMW, Porsche i Saab. A potem inni. Podwójne doładowanie oznaczało, że moment obrotowy silnika Supry był podtrzymywany już od niskich obrotów i zapewniał linearne przyrastanie siły napędowej. Co w przypadku ponad 320 koni (a mówimy o połowie lat 90.) uznać można było za całkiem imponujący wynik. 3 litry Supry można porównać do turbonapędu w Porsche 964 (z pojemności 3.6 litra) i w niemieckim samochodzie tej mocy było tylko o 40 koni więcej. Warto też dodać, że Supra była nawet o dwie dziesiąte szybsza do setki od Porsche, a na autostradzie na pewno przyjemniejsza, dzięki sześcio a nie pięcio (jak w Porsche) biegowej skrzyni manualnej. Do tego niemieckiej, marki Getrag, tak jak w przedstawionym egzemplarzu.
Toyota Supra Turbo
Rocznik: 1994
Cena: 63 550EUR
Zdjęcia: Benzin.fr