Fajnie się czyta o samochodach, które wystawiono na sprzedaż gdzieś indziej, w innym niż Polska kraju. Fajnie, bo często są to modele u nas nigdy nie oferowane albo po prostu w ładnym stanie. Słowem takie, które chciałoby się mieć.
Minusem tych „zdalnych” ofert jest fakt, że trzeba przyjąć je na wiarę. Owszem, w dobie płynnej komunikacji, w ofertach nigdy nie brakuje zdjęć newralgicznych w danym modelu miejsc, a nawet gdyby to można poprosić o ich dosłanie. Sęk w tym, że w przymiarkach do klasyka, ważniejsze jest wrażenie jakie dany samochód na nas robi, a tego, po samych zdjęciach, nie sposób uzyskać.
Dlatego w idealnym świecie, dobrze by było mieć takie auto pod ręką. Właśnie po to, żeby doń po(d)jechać, powąchać, przymierzyć się. Ocenić po swojemu jego stan czy zwyczajnie porozmawiać ze sprzedającym, nawet jeśli to tylko pośrednik albo tzw. handlarz, bo o danym egzemplarzu już wie pewnie więcej od nas. Nawet jeżeli całą wiedzą nie ma ochoty całkiem się podzielić, co też się przecież zdarza.
Z powyższego powodu zwracam waszą uwagę na Renault występujące na aukcji francuskiego portalu Benzin. Jedenastka Turbo wydaje się być w naprawdę niezłym stanie, ale dla nas jeszcze ważniejsze jest to, że zobaczyć ją można w Warszawie, u kolegów z domu aukcyjnego Ardor. Chyba, że myli mnie okoliczność wykonania zdjęć i auto znajduje się w innym miejscu, ale to już sobie łatwo sprawdzicie.