Ami to tak dzisiaj rzadka sprawa, że samo pojawienie się jednego już zakrawa na sensację. A jeśli do tego mamy do czynienia z kombi, w którym stan wręcz zachęca do bliższego poznania, to już można mówić o sensacji.
Patrząc na Ami, nie można być całkiem pewnym jego pochodzenia. Mało kto by powiedział, że ten samochód ma cokolwiek wspólnego z eleganckim Dyane, z kolei blisko spokrewnionym z plebejskim 2CV. Łatwo się zresztą dzisiaj mówi „plebejskim”, ale ceny tych ostatnich poszybowały wysoko. O ile kiedyś kupno „Kaczki” za 15-20 tysięcy złotych wydawało się ekstrawagancją, to dzisiaj ładne sztuki zbliżają się do granicy 100 tysięcy, a są i takie, którym spieszno tę granicę naruszyć.
Skoro tak, to wycena BilwebAuctions w przypadku tego Ami wydaje się raczej skromna. Szwedzi oceniają, że można sobie za niego życzyć w okolicach 30-40 tysięcy PLN. I rzeczywiście, w normalnych warunkach, to by była niezła cena. Natomiast warto przypomnieć, że takie „jedne na milion” samochody, potrafią dzisiaj łatwo generować znacznie wyższe kwoty, czego najlepszym dowodem była sprzedana, również przez tę aukcję, Matra Rancho. Simca trafiła do Polski i znalazła nowy dom i tylko zgaduję, bo pewności nie mam, że wartość transakcji zbliżyła się do 100 tysięcy PLN.
Nie chcę się bawić w prorokowanie, ale w przypadku Ami taki scenariusz wydaje mi się równie realistyczny. Z tego względu, że samochód jest spokrewniony z 2CV – czytaj, prosty w budowie i naprawie – ale również uroczy, ekstremalnie rzadki i… również francuski. Jeśli spytacie czy chętnie bym się nim wybrał na wakacje to odpowiedź brzmi: TAK. Aha, Citroen wprowadził w zeszłym roku do sprzedaży elektryczną mydelniczkę dla dwóch osób, na którą przyklejono nazwę omawianego tutaj modelu. Ze swojej strony, pozwolę sobie tylko zauważyć, że to było bardzo niestosowne i świadczyło o niskim poziomie szacunku dla własnej historii.
Citroen Ami6 Club
Rocznik: 1969
Cena uzyskana aukcji Bilwebauctions: 35 000PLN.
Zdjęcia: Bilwebauctions