Zaraz wyjaśnię od czego ta pojemność, ale najpierw pozwolę sobie zauważyć, że nowe BMW M5, z napędem hybrydowym, waży 2.5 tony i do setki rozpędza się w 3,5 sekundy. Ten tutaj czerwony bzyk waży o tonę mniej, ma połowę mocy BMW a 0-100 robi tylko 1.5 sekundy wolniej. I to wyłącznie dlatego, że jest modelem pierwszej serii, bo późniejsze urwały jeszcze pół sekundy.
Wiadomo, nie ma co porównywać sportowego, dwumiejscowego auta z kolumbryną na pięć osób, ale powstaje zasadne pytanie, w którym z nich będziemy mieli więcej i ciekawszych emocji. I coś mi podpowiada, że te doznania pozostaną jednak przy samochodzie produkcji włoskiej. Natomiast nowe M pozostanie autostradowym pociskiem.
O ile jednak mowa o doznaniach, to przecież liczy się nie tyle, jak szybko da się samochodem jechać przez cały dzień, a raczej jak zwinny i dynamiczny jest on w zakrętach i na wąskich drogach. I znowu, eMka zdaje się nawet nie wąchać leciwego (1991 rok produkcji) klasyka. Przypominam sobie, że 2.5 tony to ważył mój Land Rover Discovery. I to się czuło.
Testarossa to tak kultowy model Ferrari, że mało który miał, zdaje się, podobny wpływ na postrzeganie włoskiej marki w czasach nowożytnych. Lamelki, o których każdy wtedy marzył, elegancja linii i luksusowe wykończenie kabiny, to wszystko składało się na ogromny sukces handlowy modelu. A dobra passa Testy nadal trwa.
Wybrałem model z oferty Likads.eu, który akurat wystawia sprzedający w USA. Głównie dlatego, że wykonał dobre zdjęcia, ale też ze względu na cenę. Testarossy wystawiane w europejskich ogłoszeniach są po około 200 tysięcy PLN droższe, więc może warto się tym egzemplarzem zainteresować. A 115 to pojemność zbiornika paliwa. A ja w moim Mercedesie stękam na jego 70.
1 komentarz
Wow! Przy takim artykule trudno się nie zatrzymać